

Discover more from bigshortbet$ research
MALINA W POLSCE CHARAKTERYSTYKA RYNKU
Badanie rynku maliny — zmieniających się trendów i konkurencji, a także wpływu wydarzeń na Ukrainie na polski i europejski rynek owoców miękkich. Dokument zawiera analizę cyklicznego charakteru rynku
Polska jest europejskim potentatem malinowym. Wytwarza oraz reeksportuje ok. 150 tys. ton rocznie, z czego 20% malin trafia prosto na nasze stoły, a pozostałe 80% wykorzystywane jest na eksport w formie mrożonek, soków i dżemów. Największym odbiorcą naszych malin są Niemcy, a największym konkurentem Ukraina. To te dwa kraje odpowiadają głównie — zaraz po wielkości rynku rodzimego — za kształtowanie się w cen w Polsce.
Pobierz raport:
Konsument zazwyczaj doświadcza ciężkiego dysonansu poznawczego — płaci w sklepie za kilogram 40 zł, podczas gdy w mediach słyszy, że rolnik narzeka, ponieważ dostaje jedynie 5 zł. Nie zawsze to jednak tak wygląda. Drobni producenci i mali rolnicy często sprzedają na targach tyle, ile tylko mogą, po pełnej cenie rynkowej, a to, czego nie sprzedadzą, muszą "oddać" na skup. Naturalnie też maliny dzielą się na Extra — deserowe/stołowe i te preznaczone na przetwórstwo, ceny między nimi także się różnią.
Rynek malin charakteryzuje się silną cyklicznością i zazwyczaj po roku wysokich cen przez kolejne 3-4 lata następuje ich spadek aż do poziomów, na których nie opłaca się ich zbierać z upraw. Do perfekcji wykorzystuje to przemysł spożywczy, który robi duże zakupy w okresach kiedy cena szoruje po dnie.
Coraz większe kontrowersje budzi to, że firmy kapitałowo powiązane z tym przemysłem — często niemieckim — w coraz to bardziej widoczny sposób naciskają na rynek w kluczowych momentach, aby pomóc cenom spaść. Nierzadko dochodzi do nagłego obniżania cen z dnia na dzień, a momentami do zupełnego wstrzymywania skupu na dzień lub dwa, aby potem wznowić go po niższej cenie, kiedy dostawca „zmięknie". Tu kłania się charakterystyka malin — są bardzo mało odporne na przechowywanie i transport. Zazwyczaj w 24 do 48 godzin od zbiorów w skrzynkach pojawiają się pierwsze zepsute sztuki.
Rolnicy za głównego winowajcę często uważają niemieckiego Döhlera. Po przejęciu w Polsce firmy SVZ w skupie owoców miękkich ma pozycję niemalże monopolisty. UOKiK toczył przeciwko Döhlerowi postępowanie wyjaśniające — podejrzewano manipulację rynkiem i zmowę cenową. Sam Döhler zarabia tym więcej pieniędzy, im bardziej "dociska" polskiego rolnika. Bardzo często odbywa się to na linii kapitał niemiecki — polski dostawca.
Z drugiej strony nasz wschodni konkurent — Ukraina — wyznaje tylko jeden model biznesowy. Mianowicie „tanio zalać rynek, może się opłaci”. Doprowadza to często nasz i tak narażony na cykliczność rynek do jeszcze silniejszych wahań. Rozwinięte za pieniądze z Unii firmy skupujące owoce — działające na terenie Polski — często wybierają import za 2 zł z Ukrainy zamiast skup za 5 zł w Polsce. Doprowadza to często do gwałtownej nadpodaży w okresie największych zbiorów na rodzimym rynku. Wielkość ukraińskiego eksportu malin rośnie w tempie kilkudziesięciu procent rocznie i jest coraz trudniejszy do opanowania. Efektem są sytuacje, w których polscy rolnicy, aby ratować się, urządzają samozbiory dla konsumentów, ponieważ nie opłaca się zbierać z wykorzystaniem pracowników po cenie skupu.
Aktualny rok należy do tzw. boomu malinowego — okresu, kiedy średnia roczna cena gwałtownie spada. Nałożyło się na to kilka bardzo niesprzyjających okoliczności — pełne drogiej maliny magazyny po sezonie 2022, zalew ukraińską maliną rynku UE poniżej polskiego progu opłacalności, istotny spadek siły nabywczej konsumentów i wreszcie zrzucanie ceny przez skupy z kapitałem zachodnim do poziomu nawet 1 zł. Strata na ubiegłorocznych malinach (zostało 32 tys. ton) może wynieść w tym roku między 250 a 500 mln zł.
Analitycy rynku spożywczego prognozowali całkowite załamanie cen w okresie największych zbiorów, ale wyrazisty głos rolników i medialne działania Agrounii doprowadziły do deklaracji stworzenia skupów państwowych, które chwilę potem ruszyły z ceną 5-5,30 zł/kg. Poprawiło to nieco sytuację rolników, choć w mniejszych skupach ceny rzadko zbliżają się do tego poziomu, a czasem spadają poniżej 4 zł — szczególnie kiedy rolnik ma daleko do państwowego skupu. Niepokojące jest natomiast to, że od początku roku import malin z Ukrainy rośnie (+58% r./r.) co dodatkowo potęguje problemy na naszym rynku. Ministrowie rolnictwa Polski i krajów ościennych rozmawiali ostatnio o całkowitym zakazie importu malin z Ukrainy. Czy to uratuje nasz rynek i przełamie monopol Döhlera? Być może rolnicy unikną twardego lądowania.